
Pamiątkowe zdjęcie, drużyna Klubu Uczelnianego UP-H w Siedlcach. Stoją od lewej: Sandra PACHNIK, Anna KOWALCZYK, Agnieszka MICHALAK, Olga KURYŁEK (bramkarka), Martyna MATEJCZUK, Marta WOLAŃSKA; klęczą: Monika PLEBAŃSKA i Monika ODZIEMCZYK.
W pierwszym tygodniu po Nowym Roku odbył się turniej półfinałowy Akademickich Mistrzostw Polski w Futsalu Kobiet (piłka nożna halowa). Od trzech lat startuje w nich nasza drużyna. Tym razem gospodarzem zawodów był AZS UAM Poznań (3-6 stycznia 2013 r.). Zespołowi AZS UP-H Siedlce nie udało się wywalczyć awansu do finałów, ale trudno było oczekiwać równorzędnej rywalizacji z drużynami, które mają w swoich składach piłkarki grające na co dzień w Ekstraklasie i przywiozły na Mistrzostwa po 15 zawodniczek. My mamy zupełnie inne problemy na Uczelni, a skromna ośmioosobowa drużyna była składana do samego końca i przetrwała tylko dzięki determinacji Prezesa Ostrowskiego. Poziom zawodów z roku na rok jest coraz wyższy, więc 12. miejsce naszych Akademiczek (identyczne jak wywalczone przed rokiem) należy uznać za sukces.Do Mistrzostw zgłosiło się 38 drużyn (drugi półfinał odbędzie się za tydzień w Cieszynie). Już po losowaniu, w naszej grupie nie przystąpiła do rozgrywek drużyna Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu. To akurat szkoda, bo przeciwnik był do ogrania i reprezentuje (podobnie jak my) Uczelnie Społeczno-Przyrodnicze. A rywalizacja w typach uczelni przyniosła nam w ubiegłym roku 3. miejsce. Pozostałe drużyny w grupie to zupełnie inna historia: AZS Uniwersytetu Medycznego w Łodzi (aktualny Mistrz Ziemi Łódzkiej), AZS AWF Warszawa (Mistrz Warszawy i Mazowsza, uczelnia sportowa) i AZS Uniwersytetu Gdańskiego. AZS AWF Warszawa był poza zasięgiem, nie stracił w grupie nawet bramki. Gdyby nie błąd sędziów (do którego się później przyznali; uznali gola po końcowej syrenie), nasz zespół przegrałby z AWF-em najniżej. Skończyło się na 0:7. Identycznie poległ Gdańsk, a bramkarka z Łodzi aż jedenaście razy wyjmowała piłkę z bramki.
Kluczowy był mecz z AZS UMŁ. Przeciwniczki dość szczęśliwie obejmowały prowadzenie 1:0 i 2:1. Tuż przed przerwą udało się wyrównać. A 15 sekund przed końcem nasze piłkarki tak sobie wzięły do serca słowa prezesa Ostrowskiego (który wykrzykiwał: - Jeszcze jedną do szatni!…), że objęły prowadzenie. W drugiej połowie powiększyły przewagę, kontrolowały grę i zwyciężyły ostatecznie 7:4. W tym meczu rozstrzelała się Anna KOWALCZYK. Zwycięstwo na tym etapie rozgrywek przekłada się na 8 pozycji wyżej w ostatecznej klasyfikacji.
Mecz z Gdańskiem długo można rozpamiętywać: gdyby był rozgrywany następnego dnia, gdyby choć trochę więcej szczęścia było po naszej stronie… Najważniejsze jest jednak to, co działo się na boisku. Przeciwniczkom mecz się ułożył, ponieważ w pierwszej fazie strzeliły nam aż cztery bramki. Tak bywa, gdy drużyna dwie godziny wcześniej musi zagrać inne ciężkie spotkanie. Ale przy stanie 1:4 przejęliśmy inicjatywę i mieliśmy zdecydowaną przewagę. Sytuacji na wyrównanie było dwa razy więcej niż potrzeba. Słupki, poprzeczki, bardzo szczęśliwe interwencje bramkarki… Taki pech odbiera wiarę. Wygrały gdańszczanki i, jak się później okazało, zakwalifikowały się do finałów.
W grze o miejsca przyszło nam walczyć z lokalnymi przeciwniczkami, niedawnymi brązowymi i srebrnymi medalistkami Mistrzostw Warszawy i Mazowsza: AZS UW i AZS SGGW Warszawa. Były to bardzo wyrównane pojedynki, a drugi na domiar bardzo dramatyczny. Z Uniwersytetem do ostatniej minuty było 0:1. Trzeba było zaryzykować i zaatakować. Niestety, 20 sekund przed końcem przeciwniczki udanie skontrowały i zwyciężyły. Mecz z SGGW toczył się o każdy metr kwadratowy. Zdolność strzelecką odzyskała Marta WOLAŃSKA. Padł remis 2:2. Był taki moment, że spotkanie mogło się rozstrzygnąć w regulaminowym czasie gry. Za cztery przewinienia sędzia odgwizdał dla nas tak zwany przedłużony rzut karny. Nie zawsze, ale z takich rzutów padają bramki. Tym razem zamiast radości, długo było słychać tępy dźwięk słupka po uderzeniu piłką. Trzeba było zarządzić serię rzutów karnych. Nadal remis (tylko po jednym nietrafionym). I rozpoczęła się loteria: teraz na zmianę, kto pierwszy nie trafi. Szczęście nas opuściło w szóstej serii. A więc jest to samo miejsce, co przed rokiem. Na koniec małe porównanie. Była jeszcze jedna drużyna grająca turniej w tak okrojonym składzie jak my. Zajęła miejsce ostatnie, przegrywając mecz o miejsce przedostatnie 0:12. W tym kontekście nasz start nabiera całkiem innego wymiaru, zwłaszcza, że zostawiliśmy za sobą zespoły, które mierzyły znacznie wyżej.
Półfinał wygrał AZS UAM Poznań, ale faworyta do końcowego zwycięstwa w Szczecinie należy chyba upatrywać w byłym akademickim mistrzu Polski (a także Europy) PWSZ Konin.
Zespół występował w składzie: Anna KOWALCZYK, Olga KURYŁEK (w bramce), Martyna MATEJCZUK, Agnieszka MICHALAK, Monika ODZIEMCZYK, Sandra PACHNIK, Monika PLEBAŃSKA, Marta WOLAŃSKA.